Czyżby koniec lata już? Deszcz niejednemu z nas dał się we znaki ostatnimi dniami.
Ale, ale... Nie o tym chciałam .
Ten koniec lata tak mi się przyplątał, bo i śliwki piękne węgierki dojrzałe oberwałam i natka z pietruszki taka jakaś żółtawa się
zrobiła a korzeń w nagrodę o ho hooo...
Już się streszczam :) Ból dla gaduły okrrrrutny :D
Zasiałam dynię w maju, pięknie urosła, ślinka mi już na zupkę mniam! się zbierała, dynisko przytargałam, tak, tak, DYNISKO
bo 9 kg to nie dmuchnął w kijek, prawda? :) No przytargałam tą dynię, łupnęłam na połowę i...
Zamiast miąższu soczystego i zwartego urosło mi ponad 4 kg makaronu, bo nasionka dyni makaronowej najwyraźniej były.
Dla upartej baby nie ma problema. Nie da się zupki - będzie co innego.
Wiecie co? Upiekłam to to w folii i zaczęłam kombinować.
Dodałam imbiru, gałki i posoliłam, siup mąki i racuszki - palce lizać!
Dużo pomarańczowego mi jeszcze zostało, bo młyna jeszcze nie mam ,zamroziłam.
Grzecznie uzupełniłam zapasy mąki w domowym magazynku, odmroziłam to to zamrożone i sama nie wierzę.
SUPER pyszne kluski a'la śląskie mi wyszły. Bez grama jajka, tylko z odrobiną mąki ziemniaczanej, z sosikiem grzybowym.
No niebo w gębie, jak powiada moja większa połowa :)
Teraz tylko to pytanie mi zostało.
Czyżby koniec szczupłej, letniej sylwetki nadszedł?
Kati1963
Będzin
Katılım:
dzień dzisiejszy jest szansą , by następne były lepsze więc....... :)