Tak powiedziała jedna dowcipnisia. Oj nie zazdrość, nie zazdrość. Strach zagląda w oczy, tym, mieszkającym bliżej Wisły. Moja dzielnica też jest zagrożona. Zamknęli mi Wał Miedzeszyński i do pracy muszę jeździć okrężną drogą. Z utęsknieniem wypatrujemy bulwarów nadwiślańskich, które zniknęły w brunatnej, mętnej wodzie.
%%GD_PHOTO_ID%8119613%l%x1Z%% %%GD_PHOTO_ID%8120096%l%x1Z%%%%GD_PHOTO_ID%8120117%l%x1Z%%%%GD_PHOTO_ID%8120128%l%x1Z%%
"Grubej Kaśce" nawet nóżki nie widać.
Oglądanie w tv tego wszystkiego ma zupełnie inny wymiar jeśli sami odczujemy ogrom zywiołu namacalnie, skórą, oczami, nozdrzami również.
Znajomy, który mieszka w okolicach Dobrzykowa i Świniar pływał swoją prywatną łodzią po zalanych terenach by pomóc w ewakuacji ludzi. Gdy po sprawdzeniu zalanego domu wrócili na łódź tam już byli nowi pasażerowie: 3 szczury i kuna - też zwierzaki chcą żyć. Następnego dnia po wysadzeniu wału i zalaniu okolicznych terenów, pływali z workami foliowymi by zbierać padłe zwierzęta. Coś potwornego, nie mogłam tego słuchać a co dopiero wyobrazić sobie. Tragedia już jest ale czeka nas jeszcze przeogromna praca z uprzątnieciem terenu, jak woda opadnie :/