fangry

 
Katılım: 21.05.2011
Witam
Sonraki seviye: 
Points needed: 120

Pytanie o wizażystkę.

W szarości resztek nocy
dnia nowego jutrzence
budzi się do życia
obumarłe serce.

Wolno, bez entuzjazmu
zaczyna bić niemrawo
uprawiając z trudem
codzienności zagon.

Ciszą głuchą pozdrawia
nieznośny celibat
lica smutkiem zorane
łez rosą obmywa.

Usta skarg, żali pełne
tknięte słońca promieniem
ożywają w parze
z bolesnym westchnieniem.

Oczy się otwierają
żałością  wypalone
wicher  włosy czesze
przyprószając szronem.

Wciąż powraca pytanie
czemu smutne tak wszystko,
kto - boleść, czy jesień
jest tu wizażystką.

 Idol


Jak ten czas prędko ...............

Pamiętam jak pierwszy
raz szła do przedszkola
dziś,to już pannica
tamta mała Ola.

Nie ma już kokardek
ni spódniczki w groszki
dziś miniówki skąpe
staniczek, pończoszki.

Chłopcom nie folguje
(nie raz wymiękł cienias)
zgrabniutką sylwetką
przyciąga spojrzenia.

Choć piekielnie zdolna
(z wyróżnieniem zdała)
miłością do książek
ni wiedzy nie pała.

Umie zrobić szpagat
wymyk na trzepaku
mama ciągle myśli,
że ma dwóch chłopaków.

Mimo,że nie znośna
zawsze mam ją w sercu
czekam,kiedy stanie
na ślubnym kobiercu.

Idol


Pożegnanie lata..

Ledwie wczesny ranek
zaznaczył istnienie
słońce rozsypało
gorące promienie.

Tylko cisza dziwna
brak ptaków świergotu
jezdnie zatłoczone
nastał czas powrotów.

Koniec kanikuły
morskie plaże cichną
jesień prędko kroczy
wrzos zaczyna kwitnąć.

Opalone ciała
uśmiechnięte twarze
serca zakochane
głowy pełne wrażeń.

Czas wszystko porzucić
zakasawszy poły
ochoczo powrócić
do pracy, do szkoły.

Idol


Pogoń za ....................................

Dawno przeczytany
tego lata konspekt
słońce wstaje późno
nie takie radosne.

Z wolniutko płynących
po niebie korabiów
z gamy barw kolorów
przepadł miły lazur.

Najgłówniejszy kucharz  
w niebieskim konsumie
mimo wczesnej pory
kapuśniak serwuje.

Ziemia wilgoć chłonie
jak głodna wilczyca
prawie nie widoczna
w ranne mgły spowita.

Tylko mama z Rafkiem
wbrew widocznym faktom
mimo niepogody
gonią babie lato.   

Idol



Co miesięczna danina.

Były kiedyś czasy,
gdy nie panował gwar
pośród łąk zielonych,
gdzie okiem sięgnąć - raj.

Pewnie szczęśliwy los
do dziś, by się tak plótł,
gdy nie szatan - wąż
co matkę Ewę zwiódł.

Wtem usłyszała głos,
zanim odejdziesz stąd
za ten haniebny czyn
zapłacisz swoją krwią.

Kiedy żaliła się
wyłuszczając straty
diabeł pocieszał ją
uzyskałem raty.

Nie martw się Ewuniu
za swój mały grzesio
daninę z własnej krwi
oddasz raz na miesiąc.

Od tamtego czasu
za Ewy przewiny
każdego miesiąca
cierpią ból dziewczyny.

Idol