na brzegu Twych rzęs
jakby na przystani
położę uśmiechu szelest
zbierany latami
porywając Twą dłoń
ciepłem gwiazd wyjdę
szaleństwom na przeciw
kradnąc kształtów cienie
zatopię kalendarz westchnień
w chwilach bliskości oddechu
torturując sekund nieszczelność
odjadę... widząc jak płaczesz...
nienasyceniem płoną słowa gdy odległość myśli pompuje serce...
niekochany
Katılım:
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"