Smak Twoich włosów
Przeniosę palców opuszkami
Dopełniając nienasycenie
Drżeniem ciała oplotę
Źrenic brązowych okręgi
Rozszerzone falą pocałunków
Dokupią szelest uśmiechu
W kącikach ust rozkwitłego
Posklejany Twoją wiarą
Dokuję jutra niepewność
Dłońmi z jedwabiu ogrzewany
Pauzuję w Twoim oddechu
Nie zlęknę się jutra gdy twa dłoń na mym sercu spoczywa
niekochany
Katılım:
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"
altyleria
Rozłożonych myśli usta
Krawędziami skrycie biegną
Odbijając się od serca
- w oczach naszych szybko bledną
Konserwanty nie pomogą
Setki wzruszeń rozrzucone
Widzę Ciebie w każdym miejscu
- twarz odwracasz w drugą stronę
Czas nie może nas już skreślić
Powiek też milczeniem skrócić
Ukryjemy się na chwilkę
- podaj dłoni złoty uścisk...
Kiedy uśmiech rankiem wzejdzie
Niczym słońca promyk mały
Pomyśl sobie moja miła
- to dla Ciebie serce dałem.
Największą broń jaką wyciągnąłem przeciw Tobie była -Miłość.
Krawędziami skrycie biegną
Odbijając się od serca
- w oczach naszych szybko bledną
Konserwanty nie pomogą
Setki wzruszeń rozrzucone
Widzę Ciebie w każdym miejscu
- twarz odwracasz w drugą stronę
Czas nie może nas już skreślić
Powiek też milczeniem skrócić
Ukryjemy się na chwilkę
- podaj dłoni złoty uścisk...
Kiedy uśmiech rankiem wzejdzie
Niczym słońca promyk mały
Pomyśl sobie moja miła
- to dla Ciebie serce dałem.
Największą broń jaką wyciągnąłem przeciw Tobie była -Miłość.
metamorfoza
Skrajem Twoich ust
zapachu garść przeniosę
byś mogła wrócić
rosy porannej kwiatem
oczu tonią niezmienną
naszkicuję szczęścia okruch
serce otwierając ujarzmisz
niepokój który we mnie dygocze
włosów kasztanem zasłoń
pomyłek moich ślady
podejdź bardzo blisko
mówiąc że razem damy radę...
bladością serc pokolorujmy świt nocą zastygły..
zapachu garść przeniosę
byś mogła wrócić
rosy porannej kwiatem
oczu tonią niezmienną
naszkicuję szczęścia okruch
serce otwierając ujarzmisz
niepokój który we mnie dygocze
włosów kasztanem zasłoń
pomyłek moich ślady
podejdź bardzo blisko
mówiąc że razem damy radę...
bladością serc pokolorujmy świt nocą zastygły..
chrapliwość
chwila w której umarły wszystkie anioły
niebo grzmotem płacząc zraszało źrenice
wyoblała bezsilność zwykłego człowieka
niosąc jego błagania chwiejnym krokiem
uklękła nadzieja na chwilę
wspierając ramię suchym trzaskiem
zajrzała głębiej w źrenic nieobecność
krzykliwie odsunięta przez zgryzotę
kątem oka twarz jej nakreślił
supernowej narodzin fragmencik
ustami wiary okruchy podpalił
błądząc pomiędzy zapachem jej oczu
niezdarnym ruchem wyskrobał imię
niekształtnych dołków oręża
przebijając się przez myśli
drążące szczelinę w murze wspomnień
"opanowując swój strach zerkam przez zamknięte powieki"
niebo grzmotem płacząc zraszało źrenice
wyoblała bezsilność zwykłego człowieka
niosąc jego błagania chwiejnym krokiem
uklękła nadzieja na chwilę
wspierając ramię suchym trzaskiem
zajrzała głębiej w źrenic nieobecność
krzykliwie odsunięta przez zgryzotę
kątem oka twarz jej nakreślił
supernowej narodzin fragmencik
ustami wiary okruchy podpalił
błądząc pomiędzy zapachem jej oczu
niezdarnym ruchem wyskrobał imię
niekształtnych dołków oręża
przebijając się przez myśli
drążące szczelinę w murze wspomnień
"opanowując swój strach zerkam przez zamknięte powieki"
Problematycznie
kiedy siedzę tak przy oknie
czuję powiew nieszczelności
zamykając powiek dłonie
wracam myślą do obietnic
których sensem było - my
taniec palców po Twej twarzy
jak ocean rozszalały
pieszczą usta roztęsknione
powracając na początek
Twoich oczu - roześmianych
drogi krętej - obwodnice
wciąż zacieśniam uczuciami
bez wahania idę w ogień
najpiękniejszych wspólnych chwil
które dawno już - za nami
wyrzeźbiony Twoją wiarą ukrywam twarz przed codziennością
czuję powiew nieszczelności
zamykając powiek dłonie
wracam myślą do obietnic
których sensem było - my
taniec palców po Twej twarzy
jak ocean rozszalały
pieszczą usta roztęsknione
powracając na początek
Twoich oczu - roześmianych
drogi krętej - obwodnice
wciąż zacieśniam uczuciami
bez wahania idę w ogień
najpiękniejszych wspólnych chwil
które dawno już - za nami
wyrzeźbiony Twoją wiarą ukrywam twarz przed codziennością