fangry

 
Katılım: 21.05.2011
Witam
Sonraki seviye: 
Points needed: 120

PSYCHO -- LOSZKA.

W slumsach starej Łodzi 
od strony Wolborza
poczęło się dziecię
z nieprawego łoża.

Już podczas porodu
ten mały padalec
ugryzła lekarza
w wskazujący palec.

Nie lubił jej ojciec
matka często biła
mimo tego rosła
jadem się karmiła.

Nikt się z nią nie bawił
dzieci omijały
nawet psy z ulicy
na nią ujadały.

Sama w szkolnej ławie
siedziała jak trusia
nie było chętnego
siąść koło kapusia.

Zapewne z litości
czy może z głupoty
zrobili z niej speca
od czarnej roboty.

Dosyć mają ludzie
takiej aferzystki
wdzięczna za ich pomoc
opluła już wszystkich.

Do księżyca wyje
gdy o facetach marzy
nawet brudny menel
unika zarazy.

Chcąc dopomóc żeby
nie mogła dziwaczeć
trzeba ją wykąpać
w śródmiejskiej kloace.

To jedyne miejsce
odpowiednie chyba
będzie się tam czuła
niczym w wodzie ryba.

Wczytaj się w przesłanie
co przestrogę kryje
porzuć człowieczeństwo
gdy napotkasz żmiję.
IDOL

PRAWDZIWE SŁOWA .

Co rusz się znajduje 
łatwowierna osoba
wierząca z uporem
w prawdomówność słowa.

Bezwstydny żartowniś
(psota nim kierowała)
napisał na płocie
wstydliwą część ciała.

Wykorzystał okazję
napaleniec naprędce
znikł niepocieszony
z dużą zadrą w ręce.

Blondynka z Ełku której
jasny cel przyświecał
zapragnęła kupić
chipsy „Prosto z pieca.”

Reklamowała je
wyrzuty robiąc wściekłe
okazało się że
wcale nie są ciepłe.

Chłodno czytaj słowa
smarowane miodkiem
emocjom nie ulegaj
rozum - złotym środkiem.
IDOL 

PORA SIĘ POŻEGNAĆ!!!!!!


Dzień wstaje ponury
wiatr chmury nagonił
słońce nieobecne
niebo łezki roni.

Zasmuceni wszyscy
czas się z tym pogodzić
ale jak nie płakać
gdy lato odchodzi.

Zniknie ptasi świergot
co radość wyzwala
słońce już nie będzie
ciał na brąz opalać.

Znikną błyskawice
burza nie zajęczy
nikt nie namaluje
kolorowej tęczy.

Słowik nie zaśpiewa
nocnej serenady
żabiego koncertu
aż po ranek blady.

Tylko puchacz stary
bezustannie huczy
nie ma się czym martwić
lato znów powróci.
IDOL

SPOSÓB NA ZIMNEGO KAWALERA.

W maleńkiej mieścinie
wiódł żywot autentyk
choć czterdziestki dożył
ciągle był nietknięty.

Nic go nie ruszało
wdowy czy panienki
był uodporniony
na kobiece wdzięki.

Wciąż ojca martwiła
samotność w alkowie
brak potomka również
sen mu spędzał z powiek.

Do wszystkich panienek
prowadzał jak osła
żadna kandydatka
nie mogła go rozgrzać.

Śniła się po nocach
dla synalka żona
jemu nic nie drgało
w grubych kalesonach.

W pobliskim miasteczku
mieszkała Adriana
z romansów gorących
Sauną nazywana

Wreszcie swat się zjawił
mówiąc że odfrunie
niechaj popróbuje
odmówić Saunie.

Już ma czwórkę dzieci
jak patyk cieniuśki
uwielbia kobiety
żadnej nie przepuści.

Puenta się nasuwa
stary czy pachole
z odpowiednią babka
wnet poczuje wolę.
IDOL

SZCZĘŚCIE CO TRAGEDIĄ SIĘ STAŁO

W szczęśliwej rodzinie
z miłości zrodzona
jak brzoza wzrastałaś
miłością karmiona.

Zasady moralne
jak szanować ludzi
wbijał Tata w głowę
nieźle się natrudził.

Zaliczyć Sorbonę
to sielanka błoga
cel życia się jawił
stałaś już na nogach.

Na bułanym koniu
rycerz ukochany
zjawił się w niedzielę
niezapowiedziany.

Ledwie się pojawił
zasiał epidemię
dziewczątko maleńkie
miłości zwieńczeniem.

Pod troskliwym okiem
pierwszy krok stawiała
żyli tak jak w bajce
aż radość kapała.

Wtem się pojawiły
anioły skrzydlate
nie mówiąc ni słowa
zabrały jej Tatę.

Ledwie łzy obeschły
od potoków żali
w ciągu paru sekund
świat się jej zawalił.

Z pytaniem na ustach
z sercem co nie bije
ciągle pyta Boga
po co ja tu żyje?

Oczy już zmętniały
ciągle tocząc zdroje
jestem tutaj sama
Was jest w niebie dwoje.

Upadam pod krzyżem
omdlały ramiona
jeszcze się podniosę
pamięcią karmiona.
IDOL